1750 km na liczniku. Nawet nie wiem, kiedy tyle wykrecilismy... Byc moze dlatego padamy czasem ze zmeczenia. Z drugiej strony nie jestesmy w stanie usiedziec w jednym miejscu, wiec raczej trudno sie zalic.
Wyszlo slonce. Zupelnie nieoczekiwanie. Cathedral Cove
Hot Water Beach. Przedziwne miejsce. Wybijaja tu wody termalne o temperaturze 60-65C. Wypozycza sie szpadel i na plazy kopie wlasne jacuzzi. Mnostwo zwariowanych turystow... :)
Tanczacy z mewami
Monster
Rotorua. Miejsce najwiekszej aktywnosci wulkanicznej i termalnej w NZ. Nawet na naszym kempingu sa baseny termalne i wielka dziura z bulgajacym (i pachnacym) blotem. Obok, na plazy jeziora, mozna sobie kopac jacuzzi. Zreszta tutaj sie z kazdego hotelu i co drugiego domostwa dymi...
Wai-o-tapu. Park z gejzerami, kraterami, wodami termalnymi i takimi tam.
Zastanawialismy sie jak to jest, ze gejzer wybucha codziennnie o 10:15. Przeciez dzien nie ma dokladnie 24h. Czyzby widzial przychodzacych turystow i na ich czesc wybuchal? A tu przyszedl Pan i wrzucil do gejzera mydlo. Ten zapienil sie i wystrzelil :).
Friday, March 7, 2008
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
6 comments:
Boro! Ty schudles!
Hah, gdzie tam, za gruby byl w Polsce :D fajne te bagna, fajne
a te wody termalne to na reumatrix podobno dobre
wiec siedzcie w tych gejzerach kraterach i wulakanach w blotku ile sie da bo po tych deszczach moze was na starosc lamac w kosciach
serio na zdjeciach boro wygladasz niezle - straciles z 7kg spokojnie...
chudy to ja bylem w azji. teraz jestem grubas!
chudy jestes chudy... po powrocie zalatwi cie efekt jo-jo :D
Post a Comment