Madryt! Nasza wisnienka na torcie, listek mietowy na deser. Jak sie wygrazalem wczesniej, wybralismy sie na zwiedzanie muzeow. Rozpoczelismy od "Museo del Jamon" (muzeum szynki) :)...

Pozniej bylo jeszczo Prado (Bosco) oraz Reina Sofia (Dali, Picasso). I co znamienne niezmiernie nam sie podobalo.
Niezapomniany bedzie tez wieczor w towarzystwie hiszpana (naszego przewodnika -
"Thanks Javier!"), niemki, francuski oraz szwedki. Tapas, piwo, przedziwny cider, spacer po przeroznych knajpach, no i rozmowy do godzin pozno nocnych.
Ale! Jutro Londyn, pojutrze Wroclaw!!! :)
PS 100-tny post wysmarzylem!