Monday, January 14, 2008

14.01.2008 - Indonesia - Java - Yogyakarta

Pobudka o 4:30 i podroz do dwoch najwspanialszych swiatyn w Indonezji:
buddyjskiego BOROBUDUR


... oraz hinduskiego PRAMBANAN


Przerazony Pawel (nie taki z niego bawidamek, jak mawiaja...)

Indonezja na razie nie zachwyca. Moze to przez chmury, deszcze, problemy zoladkowe i to, ze bujamy sie tylko po miastach. Jest potwornie duszno i goraco. Kolejny problem to trudnosci w porozumiewaniu sie po angielsku. Zaczelismy juz nawet uczyc sie paru slow w jezyku bahasa...

4 comments:

Anonymous said...

phi
pewnie, ze indonezja to nuda i dluzyzna
i kaj jej tam do naszego na ten przyklad placu grunwaldzkiego i panoramy raclawickiej ;>

kis
ka

Unknown said...

Przerazenia na zdjeciu nie widac, ale rozumiem, ze moglo miec miejsce w towarzystwie tylu okutanych muzulmanek

Anonymous said...

borobudur lol

michael shannon said...

jak mialem problemy zoladkowe w bangkoku wszedzie szukalem kropli zoladkowych, tlumaczylem ze mint, menthol ale nic, w koncu na lotnisku w aptece znalazlem prawie jak polskie, juz je mialem pic ale nie chcialy sie rozpuscic w wodzie wiec zaczalem czytac a na etykiecie "for external use only", wracam do niej i mowie ze to raczej nie do picia a ona na to zdziwiona ze przeciez tym sie smaruje brzuch :) powrotu do zdrowia misie...