Thursday, January 3, 2008

03.01.2008 - Philippines - Bacolod

Szesc nocy na Sugar Beach. Co prawda "spimy na drewnianym lozku jak w wiezieniu" (cytat z Sylwii), ale czasem plaza nalezala tylko do nas. Cudowny spokoj, easy easy, happy happy (filipinczycy czesto powtarzaja te slowa).

Filipinczycy - czuc jakas wiez z tymi ludzmi. Gdy usmiecha sie do Ciebie Taj (ktorych uwielbiamy), to nigdy nie masz pewnosci, co ma w glowie (czesto smiech wyraza zaklopotanie, gdy nie wiedza o co chodzi). A Filipinczycy usmiechaja sie po prostu...


Pogoda na Filipinach zmienna jest. Niby pora sucha, a pada przynajmniej raz dziennie. Z jednej strony do dobrze, bo mamy juz czesto dosc slonca i nie chcemy sie zeskwarzyc, ale poziom nudy podczas deszczu na plazy czasem przerasta nasze mozliwosci absorbcji.


Pozegnanie na Sugar Beach (dziewczyny z naszej wioski)



Jestesmy juz w podrozy ponad dwa miesiace. Probowalem napisac jakies refleksyjne i odkrywcze podsumowanie, ale nic niezwyklego nie przychodzilo mi do glowy.
Moze wiec sprobuje w punktach:
- podrozowanie wciaga. "Odkrywamy" wciaz nowe miejsca, ktore nie przestaja nas zachwycac. A miejsc do ktorych chcielibysmy pojechac robi sie coraz wiecej
- spotykamy wiele osob na swojej drodze. Niektore postacie sa naprawde niesamowite, szkoda tylko, ze brakuje czasu zeby je lepiej poznac
- gryza nas juz mniej komary
- wymienilismy juz czesc garderoby, ale i tak wszystko smierdzi wilgocia (przydala by sie jakas prawdziwa pralka)
- zdrowi jestesmy jak najbardziej
- odstawilismy Lariam, bo zaczelismy miec paranoje. No moze nie paranoje, ale dziwne zmiany nastroju :)
- tesknilismy bardzo w swieta za rodzinami i karpiem
- nie tesknimy za praca, sniegiem, polityka i smutnymi twarzami
- nie trawimy juz jajek i chleba tostowego na sniadanie
- nie wymyslilem zadnych wznioslych mysli ani madrosci, ktore moglbym wam przekazac. No moze przypomnialo mi sie jedno przyslowie: "Latwiej kijek obcienkowac, niz go potem pogrubasic" :)
- poranna kawa, sniadanie, spacer, plaza, obiadokolacja - to zestaw czynnosci, ktory w zupelnosci wypelnia dzien. A dni mijaja bardzo szybko...

Bacalod jest slabe. Jestesmy tutaj tylko po to, zeby sobie uprac w pralce rzeczy. No i kupic czytnik do kart. No i internet tutaj w miare szybko dziala... :)
Aaaaa. Jeszcze fryzjer dla mnie jutro sie szykuje. I jogurty dla Sylwii kupimy w sklepie.


PS Dzieki za komentarze. Bardzo milo nam jest ...!

10 comments:

Tyler. said...

ładnie tam, i co, zamiast piasku jest cukier? :D

Arek said...

chetnie bysmy tam do was wrocili. nawet na te twarde drewnianie lozka. nie wiecie jaki to dol wrocic do szarej rzeczywistosci. szkoda gadac. korzystajcie z kazdej chwili!

michael shannon said...
This comment has been removed by the author.
michael shannon said...

zrobilem w koncu mojego seta z filipin:
http://www.flickr.com/photos/femimatata/sets/

Boro said...

na plazy jest cukier i tak sie przykleja do nog smiesznie. i mozesz przyjsc z herbata na plaze (lipton na przyklad) i sobie wsypac lyzeczke i masz slodka. takie to czary! :)

Unknown said...

Pawelku, widze ze podtrzymujesz swoja reputacje bawidamka :)

martix said...

cos this not sugar beach
this braun sugar beech

(fajne bledy tu w kambodzy robia wiec sie nauczylam)

my za to z wojtkiem wreszcie zrobilismy sobie w sylwka odwyk od rum koli itp
3 samoloty na totalnego wariata
no ale udalo sie
totalna zmiana matriksu
sugar beach-phnom penh
nagle inny swiat
ale strasznie sie nam podoba!!
korzystamy z kazdej chwili bo dni szybko mijaja i niebawem trza bedzie wracac wiec juz nie zamulam ino ruszam w miasto odkrywac uroki kuchni kmerskiej
troche teskno za wami ale jakos dajemy rade
miau

lenka.kubica said...

hej hej...wszystkiego piekniego w nowym roku!!! ... tu zimno makabrycznie odpadaja nosy od mrozu! brrrrrrr.... buziaki!!!

Tyler. said...

na tym ostatnim zdjęciu wyglądasz jak Lama Boro ;)

ba said...

usmiałam sie z twoich złotych mysli boro ciekawe jakbyś podsumowal życie w e Wrocławiu :(chyba bardziej pesymistycznie zwłaszcza teraz ....

Ba