Thursday, December 6, 2007

05.12.2007 - Philippines - Manila

Wylaczyli nam slonce. Wlaczyli chmury i deszcz... I znalezlismy sie w centrum chaosu. Manila jest ogromna zatloczona i zakorkowana. Zbudowana jakby bez pomyslu. Niektore miejsca sprawiaja wrazenie jakby niedowno toczyly sie tam dzialania wojenne, tudziez mialo miejsce trzesienie ziemi. Takie troche smutne to miasto. Najwiekszy zabytek - fort - wyglada jak kupa kamieni.


Mnostwo biedy. Ludzie spia na ulicach, dzieci raczkujace po niby-chodnikach. Nie jest tak brudno jak w Indiach. Sylwia okreslila to jako "umiarkowanie brudno". Ale sa rynsztoki, karaluchy i syf...



Cudownie sie tutaj usmiechaja. Ludzie bardzo szybko odwzajemniaja usmiech i robi sie milutko. W ogole Filipinczycy sa najbardziej zadowolona z zycia nacja (tak pisza w madrych ksiazkach). Z czego oni sie tak ciesza? Moze 5 posilkow dziennie im pomaga?

Czy z malego rowerka dla dzieci, takiego BMX, mozna zrobic riksze na 2 pasazerow?


Czy ze starej blachy mozna wyklepac autobusik?


Pare ciekawostek:
- turysci tutaj to podstarzali dziadkowie uprawiajacy sex-turystyke, ktorzy dziwnie sie na nas patrza (nie mamy zdjec)
- o pociagach: nie ma czegos takiego jak rozklad jazdy. W dodatku pociag jezdzi tylko na poludnie...
- o autobusach: w 10 mln Manili nie ma dworca autobusowego. A kierowcy jezdza jak szaleni
- w McDonalds jest McSpaghetti ;) i ryz.
- karaoke 24h/dobe
- taksowkarz, ktory nas wiozl z lotniska mial kaluze w bagazniku. Pawnie padalo... :)
- WIZA: znowu nas naciagneli :( . Tym razem na o wiele wiecej! No normalnie paranoja... Az mnie krew zalala!


Podsumowujac (w skali 0/10):
- odpoczynek 1
- brud 8
- ludzie 9
- chaos 10
- dziewczyny (uroda) 4 - jakos malo jak na sex-turystyczne centrum
- hotel 2 (okreslenie Sylwii: "smierdzi starociem")

3 comments:

Anonymous said...

Hahahah, fajnie tam, jak u nas na wsi ;)

michael shannon said...

Kupilem Malarone. W Wiedniu na lotnisku :)

Anonymous said...

no popatrz, a wystarczyło na allegro sprawdzić :D