Friday, October 26, 2007

DAY 3 - Mumbai - 25.10.2007

Nawet nie takie przerazajace to lotnisko (wyczytalem, ze jest bardzo brudne nawet jak na warunki indyjskie). Balagan, zadnej informacji, nie wiadomo gdzie isc, ale nam sie nie spieszy. Karaluch w poczekalni, pies na plycie startowej, ale co tam. Lotnisko wyglada jakby je wlasnie budowano - i to we wlasnym zakresie - tzn. piloci i obsluga przynosza z domu co maja i pozniej to sie sklada do kupy. No i jeszcze ktos kupuje plyty kartonowo-gipsowe.
Sylwia pyta, czy bede pisal takie dlugie komentarze. No oczywiscie, ze nie - przeciez nie chce nikogo zanudzac :) . Ale jak sie czeka 7h na samolot, jakies zajecia trzeba sobie znalezc. Nie mamy przeciez gitary...

2 comments:

Anonymous said...

pisz długie, ale nie za dużo! ;)
T.

martix said...

hihi strasznie smieszne..oprocz tej wzmianki o karaluchu..