Friday, October 26, 2007

DAY 2 - London - 24.10.2007

JECZENIE: pobudka 5:30, spacer do metra. Strasznie ciezke te plecaki. Zabraklo czasu zeby probnie je spakowac i troche ponosic na wlasnych plecach. Wtedy latwiej byloby zrezygnowac z paru rzeczy do ktorych przyzwyczaila nas cywilizacja (ale sie rozpisalem - oprocz pianki do golenia nie wiem co mialbym wyrzucic).

USMIECHANIE: Kawa, ciasteczko, za chwile wylatujemy :)

ZART: Przemek myslal, ze przyjezdzamy jutro - cwaniaczek :) . Ale powital nas milo i z honorami. Smialismy sie z golebia karate...

3 comments:

Unknown said...

Nie spotkalem was w Londynie!

Boro said...

Bylismy tylko pare godzin. Ale lanie sie nam nalezy... Moze jak bedziemy wracac?

Katia @dzialka_w_miescie said...

USMIECHANIE: kawa, ciasteczko i Szczepan :)