Monday, November 12, 2007

12.11.2007 - India - Goa - Palolem

WCZASY. Nic sie nie dzieje. Nuda. Bieganie o swicie, sniadanie na plazy, ktore trwa 2h. Lezakowanie podczas dnia, harce w wodzie, szum fal i spokoj. Refleksje na temat sytuacji politycznej w Polsce i na swiecie...


Ta idylle zmacila troche mysz, ktora lazila nam po lozku i nogach Sylwii. Byla kuuuupa smiechu! I pobudka o 6 rano (Sylwia darla sie i tupala jak na filmach!).

Przyszla do nas tez swinia. Na szczescie juz nie do lozka...

13 comments:

Reka Kaios said...

No widze, ze humory juz lepsze :) A my szykujemy sie juz do Was na Filipiny...

Anonymous said...

stary, to nie jest świnia, to dzik!

Boro said...

tyler: stary, to nie jest świnia, to dzik!
=====
... w kazdym razie trzyma sie je przy domach. I chyba je pozniej jako wieprzowinke...
(to jest swinia - indyjska odmiana! szorstkowlosa!)

Boro said...

A my szykujemy sie juz do Was na Filipiny...
=====
No my tez przebieramy nogami. Ja przygotowuje zarty, a Sylwia wystepy...

lenka.kubica said...

sylvia przerazona myszka jak na filmie-widac ze miastowa dziweczynka, a co by bylo jakbyscie mieli pobudke zrobiona przez swinke?? grrrrr ..... fajnie macie ..dobrze ze od tego grzyba i syfa uciekliscie!

Anonymous said...

Hej, widzę że podróż pełna wrażeń :). Zazdroszczę Wam tego wylegiwania się cały dzień na piaseczku, chociaż po dotychczasowych atrakcjach, należy Wam się. Tylko od tych kup sie nie możecie uwolnić, jak nie krowie, to śmiechu...
Pozdro,
Mirek.

Unknown said...

Ale wam fajnie a tu u nas zawieja i zamiecia!!! zimno brrrr.
Ciekawe jak oni potem mordują takie przydomowe swinki , masakra, u mnie taka świnka pewnie miałaby dożywocie. Kiedys w Lublinie milam myszke ktora przegryzla ścianę i zamieszkala u mnie w pokoju na parapecie, fajna byla ale mama zagipsowala dziure i tak sie przyjaźń z myszką zakończyla. Wreszcie jesteście uśmiecjnięci. Buziaczki :)

Anonymous said...

Sylwiu, Boru, czekyrałt! hardkorowo :D

Katia @dzialka_w_miescie said...

Kochani, wylegujcie sie na plazy i zbierajcie sily w dalsza droge. Po tych wszystkich przygodach nalezy sie troche relaksu.
Odnosnie myszy, kiedys na wakacjach takze takowe znalazly sie w naszym domku letniskowym. Podnioslam alarm, darlam sie niesamowicie skaczac w miejscu :), jeszcze gorzej bylo jak zobaczylam nietoperza .
Sciski i caluski

Anonymous said...

pablo jak juz pokazujesz miesnie to sie pozadnie oliwa wysmaruj:)
i polezcie w koncu troche na sloncu bo starszne z was baldziochy i nie dziwie sie, ze tak sie wszyscy na was gapia.
a swinia widac,ze tresowana przydomowa. sryciula szukala w koszu tej polskiej kielbasy coscie ja wywalili po sniadaniu.
sciskam
kaska

Anonymous said...

heY, pourlopowe pozdro od Micyka
p.s. egipt: nury cool relax, quady wysoka adrenalina, wiec jako taki balans benzyny i azotu we krwi ;-)

Unknown said...

Hej nudziarze, rzeczywiscie nic sie nie dzieje - dwa dni minely a tu cisza od Was. Czy Wy czasem nie przesadzacie z tym lenistwem ???

lenka.kubica said...

ej stare foty kazecie ogladac!boro nie udawaj widzialam cie na gmailu!gdzie nowy wpis!slonce was rozleniwilo,przyzwyczailiscie sie do realiow i co? nic cisza!gdzie te foty?